Porażka Janowicza w Sydney i Panfila w Australian Open

0
242
Rate this post

Porażka Janowicza w Sydney i Panfila w Australian Open

Po euforii w pierwszym tenisowym tygodniu, przychodzi kubeł zimnej wody w tygodniu numer dwa. Jerzy Janowicz przegrał w drugiej rundzie turnieju ATP 250 w Sydney z Aleksandrem Dołgopołowem (55 ATP) 2-6 2-6. Ukrainiec to nowy podopieczny Fabrice’a Santoro, ale nie w osobie szkoleniowca należy upatrywać przyczyny takiego wyniku, tylko w dyspozycji Janowicza.

Łodzianin niewiele trenował w przerwie między sezonami z powodu złamania kości śródstopia. Kość obecnie jest w ostatniej fazie zrostu, co powoduje dyskomfort, ale Janowicz zdecydował się na meczowe przetarcie przed Australian Open.

Pierwszy set meczu z Dołgopołowem wyglądał dość rozpaczliwie: Jerzyk zdobył zaledwie 13 punktów. Serwował bardzo źle i popełniał błędy w wymianach. Druga partia, choć skończyła się takim samym wynikiem, wyglądała już lepiej. Polak dwukrotnie przegrywał swój serwis mimo prowadzenia 40-15.

Jerzy Janowicz nie stracił rankingowych punktów. Rok temu przegrał pierwszą rundę w Auckland z Brianem Bakerem (USA). W tym roku pierwszą rundę miał wolną.

Przez ostatnie dni żyliśmy nadzieją na występ Grzegorza Panfila w eliminacjach Australian Open. Australijczycy nie przyznali mu dzikiej karty, mimo świetnej gry w Pucharze Hopmana. W momencie losowania drabinki, Panfil (285 ATP) był pierwszym rezerwowym.

I stało się, niedługo przed swoim meczem wycofał się Belg, David Goffin. Polak zajął jego miejsce i zmierzył się z Włochem Lorenzo Giustino (237 ATP). Niestety, okazało się, że uzdolnionych tenisistów z dolnej półki czekających na swój dzień, jest sporo. Giustino wygrał 6-3 4-6 6-3, choć w decydującej partii Panfil prowadził 2-0. Przegrał jednak kolejne cztery gemy i nie wykorzystał breakpointów na powrót do stanu równowagi. Za sam występ Grzegorz otrzymał jednak 3.600$. To więcej, niż można uzyskać za finał małego challengera. Dlatego z finansowego punktu widzenia możliwość startu w eliminacjach była tak ważna.

A ze sportowego? Na pewno dookoła Grzegorza Panfila ostatnio sporo się działo. Na pewno kilkudniowa presja związana z oczekiwaniem na występ i informacja o starcie otrzymana w ostatniej chwili musiały jakoś na ten mecz wpłynąć. Teraz Grzesiek wróci do Polski, porozmawia spokojnie z tatą, i wyjedzie na challengery. I wtedy zobaczymy, czy ta australijska lekcja go wzmocniła, czy była tylko jednostkowym epizodem.